Ostatnią zimę spędziłam w śniegach i mrozach północnej Norwegii. Chcę się z Wami podzielić widokami, jakie zaskakiwały mnie podczas krótkich ciemnych dni i długich kolorowych nocy.
Do Norwegii pierwszy raz pojechałam autostopem. Trafiłam tam z wizją zarobienia kupy kasy (jak chyba każdy ;)). Wyszło na to, że podczas tej podróży, będąc w jednym z najdroższych państw świata przez trzy miesiące, wydałam raptem 3,50 PLN, rozdzieliłam się z kompanem, trafiłam na wolontariat na psytransowym festiwalu odbywającym się na wyspie Værøy na Lofotach, dotarłam ze złapanym na stopa Niemcem na Nordkapp i koniec końców znalazłam wspaniałych przyjaciół, którzy dali mi pracę na końcu świata – w maleńkiej miejscowości Mørsvikbotn, w północnej Norwegii.
Dzięki tej historii, udało mi się, z pomocą wcześniej wspomnianej rodziny, dostać stałą pracę właśnie w tych okolicach. Łącznie w Norwegii spędziłam prawie półtora roku. Pierwsze lato było spełnieniem pogodowych marzeń, później lodowa kraina pokazała swoje chłodne oblicze i nie szczędziła śniegów, mrozów, deszczu, chmur i wspaniałej zorzy polarnej!
1. NORWEGIA, Bodø. Dużo nalatałam się w tę i z powrotem z Norwegii do Polski i z Polski do Norwegii. Zimą czasem mogłam podziwiać przepiękne wschody z samolotu, bo z ziemi widać było jedynie niebo usłane dywanem chmur, który nie pozwalał na przedarcie się ani jednego promienia ciepłego słońca… (Fot. Martyna Piasecka)
2. NORWEGIA, Bodø, Løpsmarka. Zazwyczaj jednak zima ukazywała śnieg, lód, chmury i wszelkie odcienie błękitów. Surowy i mroźny krajobraz przeszywał aż do szpiku kości. Jednak mając taki widok z okna, jak ten, łatwo przetrwać pogodowe niedogodności i oglądać świat przez szybę, z ciepłej, domowej kanapy. (Fot. Martyna Piasecka)
3. NORWEGIA, Bodø, Keiservarden. Na szczęście czasem można jeszcze było ujrzeć słońce. Głównie ten przywilej zarezerwowany był dla twardych piechurów, którzy nie bali się wejść na pobliski szczyt, by móc podziwiać zachodzące słońce. (Fot. Martyna Piasecka)
4. NORWEGIA, Arstaddalsdammen. Takie widoki towarzyszyły mi codziennie w pracy (pracowałam w pobliżu tamy, wysoko w górach, gdzie budowana była elektrownia wodna). To zdjęcie o dziwo było zrobione w maju, gdy u nas w Polsce można było się już wygrzewać w promieniach wiosennego słońca i podziwiać budzącą się do życia przyrodę. (Fot. Martyna Piasecka)
5. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Zimą w Norwegii można podziwiać wspaniałe widowiska zachodzącego i wschodzącego słońca. Pomimo, że byłam w miejscu, gdzie przez dwa miesiące słońce w ogóle nie pokazywało się zza horyzontu, to w dalszym ciągu mogłam być świadkiem prawdziwych widowisk świetlnych. (Fot. Martyna Piasecka)
6. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Krajobraz widniejący na zdjęciu miałam dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło wyjrzeć przez okno, by zobaczyć, że zaczyna się przedstawienie zachodzącego słońca, założyć milion warstw, czapki, rękawiczki, szybko złapać aparat i wybiec na dwór, by uwiecznić np. taki zachód. (Fot. Martyna Piasecka)
7. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Zimą panował przeraźliwy, ciągły mrok więc wszyscy w koło chodzili przygnębieni. Zdarzały się na szczęście momenty, które sprawiały, że trud i wysiłek włożony w przetrwanie mrozów w domu, został wynagradzany pięknymi widokami zachodzącego słońca, które okrywało magicznym światłem całą okolicę. (Fot. Martyna Piasecka)
8. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Czasem, gdy pogoda nie odstraszała deszczem lub przeszywającym do szpiku kości mrozem, pozwalałam sobie na spacery w głąb fiordu na tzw. fjære. Trzeba było jednak uważać, gdyż przypływy i odpływy w Norwegii są dwa razy dziennie i można zostać zaskoczonym przez wracającą i nagle napływającą zewsząd wodę. (Fot. Martyna Piasecka)
9. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Czasem zachody słońca przerastały najśmielsze oczekiwania. (Fot. Martyna Piasecka)
10. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Gdy słońce przestało wychylać się zza horyzontu, szukałam przynajmniej ułamków sekund, by móc ujrzeć światło i kolory na niebie. Zima zimą, ale przecież nie można siedzieć ciągle w domu! Jeśli pogoda pozwalała i wiatr był spokojny, wybieraliśmy się na wycieczki w głąb fiordu, już nie piesze, a łódką. Eksploracja wybrzeża czasem owocowała w ciekawe znaleziska. Np. kości foki. (Fot. Martyna Piasecka)
11. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Gdy nadszedł czas, kiedy słońce zaczęło pokazywać się zza horyzontu, wybieraliśmy się na wycieczki, by móc nacieszyć oczy okrytymi słonecznymi promieniami górskimi widokami. (Fot. Martyna Piasecka)
12. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Wracające z zimowego letargu słońce można było najpierw oglądać na zboczu najbardziej charakterystycznej na tym obszarze góry. (Fot. Martyna Piasecka)
13. NORWEGIA, Kobbvatnet. Z nadmorskiego Mørsvikbotn wystarczyło wsiąść do samochodu i przejechać ok. dziesięciu minut tunelem pod pasmem górskim, by znaleźć się w całkiem innym wymiarze krajobrazu. Kobbvatnet zimą było zdecydowanie zimniejsze (czasem nawet o piętnaście stopni (!)), nie ma tu dostępu do łagodzącego klimat morza. Jest tu zaś jezioro Njuorjojávri otoczone strzelistymi górami. (Fot. Martyna Piasecka)
14. NORWEGIA, Mørsvikbotn, Salhus. Zaskakująca zorza polarna, przypominająca twarze na niebie. To jedna z pierwszych zórz, które było mi dane zobaczyć. Spełnienie marzeń! Niezapomniane przeżycie! (Fot. Martyna Piasecka)
15. NORWEGIA, Kobbvatnet. Gdy w środku nocy przyjechaliśmy w to miejsce, termometr w samochodzie pokazywał minus dwadzieścia siedem stopni (!). Chyba nigdy w życiu nie byłam cieplej ubrana, jednak pomimo przygotowania, nie dało się wysiedzieć na zewnątrz dłużej niż parę minut bez przerw, podczas których ogrzewaliśmy się w samochodzie. Warto było jednak wymarznąć dla takiego fantastycznego widowiska! (Fot. Martyna Piasecka)
16. NORWEGIA, Beiarn. Do pracy zazwyczaj jeździłam w nocy, by nie tracić wolnego czasu w domu. Dzięki temu, czasem trafiały się zjawiskowe pokazy zorzy polarnej, w pięknej scenerii, z dala od znanych kątów. (Fot. Martyna Piasecka)
17. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Rodzina, u której mieszkałam, codziennie odwoziła swoje dziecko do szkoły mieszczącej się ok. dwudziestu – trzydziestu kilometrów od domu. Często wolałam wstać trochę wcześniej i zabrać się z nimi, by rankiem móc napatrzyć się na piękne, surowe i mroźne krajobrazy, czasem spowite w porannej mgle i okryte pastelowymi kolorami listopadowego słońca. (Fot. Martyna Piasecka)
18. NORWEGIA, Mørsvikbotn. Dla takich widoków warto wstać wcześniej z ciepłego łóżka i wskoczyć do zimnego auta. Wschody słońca potrafią zapierać dech w piersiach. Zwłaszcza te listopadowe w Norwegii. (Fot. Martyna Piasecka)
Komentarze: (1)
Jola 30 grudnia 2016 o 20:06
Piękne widoki, wspaniała przygoda, cudowne zorze tylko ciut ciut za zimno jak dla mnie :)
Odpowiedz