Niedziela to jest dobry dzień na przeglądanie starych rzeczy. Stąd Afganistan, miasto Herat, przeterminowane klisze i nieostre zdjęcia.

Kilka słów wstępu jest takich, że była jesień 2008 roku, jak wsiadłem w stopa w Barwinku i po trzech dniach wysiadłem nad Bosforem w Stambule. Dalej były autobusy, był Teheran i Mashad, a w końcu wylądowałem w Heracie, gdzie miło spędzałem czas, gdyż nie bardzo mogłem jechać dalej.

Tu trochę więcej na temat tych przygód: Herat – miasto cmentarzy i latawców

Spędzając miło czas chodziłem po mieście, wałęsałem się za miasto, łaziłem po parkach i herbaciarniach i nic nie jadłem, gdyż był ramadan. Pstryknąłem za to kilka zdjęć, które niektórym się podobają. Więc w końcu postanowiłem zamieścić je i tutaj. Po to w końcu powstał peron, żeby zdjęcia na nim zamieszczać.