Taxi. Opowieści z kursów po Kairze Chalida Al-Chamisiego to jedna z lepszych książek, jakie wpadły mi ostatnio w ręce. Kilkadziesiąt rozmów autora z kierowcami taksówek, pokazuje prawdziwy Egipt. To obrazek dość daleki od tego z turystycznych folderów.

Jeśli mieliście przyjemność jazdy taksówką, po którejś z azjatyckich czy afrykańskich metropolii, to wiecie czym to pachnie. Rozsypujące się samochody, wibrujący dźwięk klaksonów, ścisk na ulicach i wyprzedzanie na trzeciego. Wolna amerykanka za kółkiem, te sprawy. Wszystko fajnie, można się podjarać, można nawet później poopowiadać o tym przeżyciu znajomym (no bo jest to przecież podróżnicze przeżycie, czyż nie? :)).

Pomyślcie sobie teraz, że dodatkowo całą drogę z punktu A do punktu B możecie pogadać z kolesiem, który was tą taksówką wiezie. Nie po angielsku, o jakichś pierdołach, tylko w jego ojczystym języku, o życiu i polityce, o skorumpowanych glinach, durnych przepisach, o rodzinnych problemach i drobnych radościach codziennego życia. Zamiast gapić się przez okno, siedzielibyście pewnie z rozdziawiona gębą i mielibyście jeszcze więcej do opowiadania po powrocie z wakacji.

Tylko, że tak się nie da. I nie chodzi nawet o barierę językową, chodzi raczej o to, że jesteśmy tylko białymi turystami. Więc po co ma nam ten taksówkarz te swoje historie opowiadać.

Chalid Al-Chamisi ma tę przewagę, że jest Egipcjaninem z krwi i kości. Chodzi po tych samych ulicach, je w tych samych knajpach, wychował się w tej samej religii i kulturze, co bohaterowie jego reportaży. Jest jeszcze jeden plus – jest dziennikarzem, potrafi więc doskonale słuchać swoich rozmówców. I świetnie przelać ich historie na papier.

Taxi. Opowieści z kursów po Kairze to książka doskonała ze względu na swoją prostotę. Miejsce akcji ograniczone jest to wnętrz kairskich taksówek, a rozmówcy Al-Chamisiego to zazwyczaj prości ludzie, styrani życiem kierowcy, często ledwie wiążący koniec z końcem. Ich opowieści są szczere do bólu. Ciężko zarabiają na chleb jeżdżąc po zakorkowanych ulicach egipskiej metropolii i mówią to co myślą, bez zbędnych ubarwień i owijania w bawełnę. Mamy więc historie o zarobkowej emigracji, o życiu za rządów Al-Sadata i Mubaraka, absurdalnych przepisach, o mundurowych mogących zrobić wszystko z szarym obywatelem i Allahu, który nagradza swych dobrych wyznawców.

Każdy z rozdziałów to nowa opowieść i nowy przedstawiciel 80-tysięcznej rzeszy egipskich taksówkarzy. Potężna ilość. U Al-Chamisiego nie są jednak do końca anonimowi. Tylko przeczytajcie, jak on ich pięknie czasami opisuje:

Kierowcą taksówki był młody, ogolony na zero chojrak, tak chudy, że niemal niewidzialny. Ubranie na nim wisiało i myślę, że pasujące na niego rozmiary można dostać jedynie w sklepach dziecięcych.

Na obliczu taksówkarza malował się bezbrzeżny smutek. Tak wielki, że niemal połknął człowieka.

Nieczęsto spotyka się kogoś takiego, jak ten taksówkarz: elegancko ubranego, gładko ogolonego, pachnącego perfumami pięćdziesięciolatka o głębokim, spokojnym głosie, sprawiającego wrażenie buddyjskiego mnicha, pustynnego ascety, świętego z odległego eremu.

Zdenerwowany jest ten taksówkarz. Bardzo zdenerwowany. Rzec mógłbym nawet, że wściekły. Bo wrzeszczy mi prosto w twarz, jakbym to ja był powodem wszystkich jego zmartwień.

Karakter rządzi. Biorę się teraz za Palestyńskie wędrówki.

* * * * *

Chalid Al-Chamisi, Taxi. Opowieści z kursów po Kairze, Wydawnictwo Karakter, 2011 r.