Sumba jest wyspą zrzuconych przez nadnaturalne siły tysiące lat temu – megalitów. Jest w nich magia, są znakiem przeszłości. Ustawione na samym środku tutejszych wiosek stanowią medium łączące ze sobą dwa światy – umarłych i żywych.

Sumba jest najbiedniejszą z zamieszkanych wysp Indonezji. Rolnicza i sucha nie jest tak atrakcyjna przyrodniczo jak inne wyspy archipelagu. Nie ma gór, wulkanów, jezior, nie przyciąga bogatą przyrodą, a bogatą kulturą.

Położona na południu na peryferiach archipelagu Małych Wysp Sundajskich Sumba, nie jest jednak zbyt często odwiedzana przez zagranicznych turystów – może tradycyjne wioski to za mało.

Megalit w centrum indonezyjskiej wioski

Megalit – medium pomiędzy światem żywych i umarłych. (Fot. Katarzyna Łukasiewicz)

 

w porcie na indonezyjskiej wyspie Sumba

Wyspa Sumba. Przy porcie w Waingapu. (Fot. Katarzyna Łukasiewicz)

Pasala – bez krwi nie ma walki

Największym wydarzeniem na wyspie Sumba jest Pasola, kiedyś bitwa wojenna, teraz zamieniony w tradycyjny ceremoniał pokaz. Celebruje przybycie nyale – bóstwa będącego symbolem boskości i płodności.

Sola to długi patyk służący do pobicia przeciwnika podczas jazdy na koniu. Mężczyźni ubrani w tradycyjne, odświętne stroje, dosiadają równie pięknie ubranych zwierząt. Walczą o honor.

W tej bitwie nie umiera się na niby. Krew staje się symbolem dobrobytu i pomyślności, bez krwi nie ma walki, nie ma też znaczenia. Ci którzy poświęcą swoje życie na arenie niestety nie zostają drugimi bohaterami, których waleczne czyny i odwaga spisane są na kartach kronik. Oni złamali prawo umierając.

Mumia zwinięta w ikat

Jak to z kolonizowanymi krajami bywało, chrześcijaństwo na indonezyjskich wyspach nie opanowuje całości „pogańskiej religii” i pozwala na duże wyjątki. Miesza, zmienia i potrafi połączyć tradycyjne wierzenia z obecnie obowiązująca religią.

Religia zamieszkującej wyspę Sumba społeczności Marapu jest religią przodków, wiarą w tymczasowe życie na ziemi i życie wieczne po śmierci. Kluczowe jest utrzymanie pokoju i dobrego kontaktu z przodkami. Poświęcone jedzenie i podarunki mają przynieść na ziemię urodzaj i dobrobyt. Aby przodkowie mogli spokojnie żyć wiecznie i otoczyć opieką jeszcze żyjącą rodzinę, należy wyprawić im porządny pogrzeb.

Po śmierci ciało zmarłego ubierane jest w tradycyjnie tkaną tkaninę – ikat (będzie o niej jeszcze za chwilę). Tak ubrana mumia czeka na pochówek. W Rende wiosce, do której wybraliśmy się trzeciego dnia pobytu na wyspie Sumba, podobno dwie takie mumie przetrzymywane w domu czekały od dwóch lat na pogrzebanie.

Polecamy: Pogrzeb w Indonezji

Jeszcze do niedawna Sumbiańczycy potrzebowali koni, świń, bawołów i psów do pochowania zmarłej osoby. Składane w ofierze zwierzęta są potrzebne do kontaktu z przodkami, ich dusze, po ich rytualnej śmierci, wysyłane są w niebiosa z nowiną oznajmiającą kto się żeni, kto wychodzi za mąż, kto umarł, a komu urodziło się dziecko. Pogrzeb jednak często rujnuje finansowo rodzinę, dlatego rząd nałożył ograniczenia na ilość zabijanych zwierząt.

Małżeństwo na kredyt

Dzięki swojej autentyczności, etniczności i wartości estetycznej ikat jest wysoko ceniony przez kolekcjonerów z całego świata. To tkanina ręcznie wyplatana i naturalnie farbowana. Estetyczne i symboliczne materiały odzwierciedlają lokalny porządek wydarzeń historycznych. Holenderski kolonializm, chiński handel, dobra handlowe z Indii i wszystko inne co zostało zaimportowane zostawiło ślad w kulturze i zostało przedstawione wizualnie w materiale. Lokalne tkaniny ucieleśniają, są emblematem społecznych powiązań z resztą świata.

W ikat zawijano ciało umarłego. Tkanina ta współtowarzyszyła też pannie młodej, kiedy przekraczała granicę wioski swojego męża, wprowadzając się do niego.

Zanim to jednak nastąpiło, mężczyzna prosił pannę młodą o rękę. Już za pierwszym razem, składając wizytę ojcu wybranki, powinien on przynieść jakieś zwierzę w podarku. Musiał tak przychodzić jeszcze wiele razy, przynosząc konie i byki. Póki ukochany nie dostarczył wystarczającej ilości bydła, mógł tylko marzyć o wybrance. Chyba, że dostał od przyszłych teściów „kredyt”.

Uczestniczyliśmy w negocjacjach rodzinnych dotyczących małżeństwa, które odbyło się dwa lata wcześniej. Mężczyzna nadal nie „spłacił” swojej żony, dlatego też wszelkie opłaty zostały podzielone na raty.

Dlatego podejmując decyzję o małżeństwie przyszły małżonek musi porządnie na ślub zarobić. Nie ma pieniędzy – nie ma żony.

Betel na pożegnanie

Na wyspie Sumba spróbowaliśmy betelu, substancji zabarwiającej usta, zęby i dziąsła na czerwono. Ma właściwości lekko odurzające, tak jak po piwie – tłumaczono nam, żeby zobrazować proces. – A co najważniejsze pomaga na bezzębne dziąsła.

Betel to pieprz liścia betelowego, nasiona palmy areki oraz przyprawy i mleko wapienne. Przyjemność czerpana z żucia betelu to kwestia indywidualna. Smak jest gorzki. Powoduje wytwarzanie dużej ilości śliny.

Ziemia przed chatami jest czerwona od spluwanego betelu. Dziwnej substancji odmawiać nie należy – tak przyjmuje się tutaj gości, podając półmiski z nasionkami i butelkę z mlekiem wapiennym.

Czując smak betelu w ustach, wracamy promem na Bali. Mamy ze sobą ikat z zapisanym na nim życiem mieszkańców Sumby – ich podróży i wizji ich życia.

Katarzyna Łukasiewicz

Studiowała pedagogikę i kulturoznawstwo na UW. Animatorka z wykształcenia i z powołania. Ostatnie pół roku spędziła podróżując motorcyklem po Indonezji.Twórczo pracowała prowadząc zajęcia dla dzieci. Obecnie zajmuje się sztukami wszelkimi w duńskiej hojskole.

Komentarze: (1)

wiesław 1 lipca 2016 o 8:16

Byłem, trochę widziałem. To co mnie zafascynowało to przede wszystkim ludzie ale także wioski z charakterystycznymi dachami chat. Wioska Ratenggaro to bajka (dla mnie). Niestety „trochę” drogo

Odpowiedz