Sympatyczne powitania Hello, mister, machanie rękoma, czy bezustanne robienie nam zdjęć to zapowiedź Javy. Dwie białe dziewczyny podróżujące autostopem w tych stronach nie wróży nic dobrego – to najczęściej słyszane zdanie, kiedy tylko przedstawiałam plany dotyczące podróży. Obawy dotyczące konserwatywnej kultury oraz ich surowych zasad zostały jednak bardzo szybko rozwiane.

W Azji, jak się okazuje, wszystko w jasnym kolorze jest uwielbiane. Biały chleb, pudry rozjaśniające twarz, balsamy pomagające doprowadzić skórę do idealnego koloru – czyli białego. Człowiek jest w stanie się przyzwyczaić dopóki nie dojrzy w tym wszystkim chorej pogoni za zachodem. Jeżeli lokalni znajomi pokazują albumy rodzinne, w pierwszej kolejności widzimy zdjęcie dumnej gromady z ich białym ‘przyjacielem’.

Początek podróży na Jawie zaserwował nam mnóstwo emocji. Spokojny spacer w pierwszym mieście i już zostajemy zaproszone do lokalnej rodziny, która uczy nas w poprawny sposób pić kawę. Oczywiście popełniłyśmy faux pas chcąc delektować się pysznym napojem wprost z filiżanki. Kawę w Indonezji pije się z podstawki! Zapomniałam wspomnieć, że Indonezyjczycy nie grzeszą znajomością języków, tak więc nasza rozmowa opierała się na dwustronicowym słowniku.

Przemili ludzie, którzy na pożegnanie dali kiść bananów, żegnają się z nami jak z najlepszymi przyjaciółmi. Wszystko wygląda niewinnie dopóki na drugi dzień jeden z kawalerów nie przyjeżdża pod dom naszego znajomego z zamiarem oświadczenia się mojej koleżance. Nieważne, że ma 58 lat, nie zna angielskiego, pochodzi z innej kultury, ale skoro swojego rodzaju zapłata – banany – została przyjęta, myślał, że zgoda to tylko formalność.

Z pozytywnymi wspomnieniami ruszamy w drogę na wulkan Bromo, który jest reprezentantem tego regionu. Piękne widoki oraz mnóstwo turystów. Po całym kraju rozsiany jest cały szereg wulkanów, mniej bądź bardziej dostępnych. Bromo zdecydowanie należy do tej drugiej grupy, co z kolei przyciąga tłumy chętnych na bliższe spotkanie z wulkanem. Jeżeli to miejsce nie dostarczy wystarczających wrażeń, to na pewno droga na niego. Najwidoczniej kierowcy stwierdzają, iż turyści mają za mało atrakcji w ich kraju i próbują to nadrobić prędkością niedozwoloną w takich górach.

Jeżeli ktoś nie jest zainteresowany górami, we wschodniej części Jawy może wybrać się na Madurę, która znana jest z wyścigów byków. Tutaj ludzie mało kiedy widzą białego człowieka, więc tym samym człowiek staje się obiektem zainteresowania. Podczas wyścigów komentator zamiast spełniać obowiązki swojej pracy i przedstawić wyniki kompetycji – z detalami opisywał każdy ruch białych istot. Zaproszeniom na lokalne pyszności nie było końca.

Przyszła kolej na Wyspę Sempu – robiący niezapomniane wrażenie zakątek Indonezji znany tylko lokalnym ludziom. Dzięki mojemu znajomemu Samowi jestem w stanie podziwiać ten jeszcze dziki kawałek pięknego lądu. To co robi na mnie wrażenie to przepiękna turkusowa laguna. Dotarcie do tego miejsca wymaga pozwolenia władz, ponieważ jest to rezerwat przyrody. Kiedy już zgoda jest w kieszeni wsiadamy na łódkę i po paru minutach jesteśmy u stóp Sempu. Teraz tylko godzinna przeprawa przez dżunglę, która stawia różne przeszkody. Węże, liany, korzenie jakich nawet w mediach nie widziałam. Akrobacje nad konarami, pokonywanie mostów stworzonych z pojedynczych bali i kilometrowa przeprawa nad samymi skałami. Zmęczeni późnym wieczorem docieramy na miejsce, które przyjdzie nam podziwiać rano.

Noc spędzona pod gołym niebem pozwala na odpoczynek przy tysiącu gwiazd. Pierwsze promienie słońca pokazują nieskazitelną wodę – coś oszołamiającego. Po wspinaczce na najwyższą skałę daje się zobaczyć bezkres Oceanu Indyjskiego. Wspaniała woda aż po horyzont. Uderzenia fal o wysoki na kilkadziesiąt metrów klif wyspy. W amoku spoglądam na wszystkie strony. Jedna ukazuje wzburzony ocean walczący ze skałami a juz po drugiej stronie widzimy spokojną langunę i niebiańską plaże, która raduje serce. Żadne słowa nie są w stanie opisać tej olśniewającej różnorodności. To miejsce w którym czas staje w miejscu.

Zebrane siły okazują się przydatne na kolejne odcinki mojej wędrówki. Wydawałoby się, że styczność z policją w jakimkolwiek kraju to żadna przyjemność, ale w Indonezji jest inaczej. Ich pomoc w łapaniu autostopu okazała się bezcenna. Niestety idea tego sposobu podróżowania jest tutaj praktycznie nieznana. Czterokrotnie lądowałam na posterunkach policji, która to zatrzymywała odpowiednie ciężarówki, auta osobowe czy autobusy, abym mogła dotrzeć do swoich destynacji. Takim sposobem przebyłam większą część Jawy.

Kolejnym wyzwaniem w tym kraju jest podróż pociągiem – klasą ekonomiczną. Wybrałam najgorszą porę na tą przygodę. Nocny piątkowy pociąg przed zbliżającym się Świętem Niepodległości. Jak szaleć to na całego. Jednak tej decyzji żałowałam już po pierwszych dziesięciu minutach, kiedy to brakowało miejsca aby zmienić pozycję stojącą. Przede mną tylko 12 godzin w ścisku, duchocie i przy głośnej azjatyckiej muzyce! Szczęście towarzyszy mi od dłuższego czasu więc i tu znalazł się wybawiciel. Z oddali zauważył mnie policjant, który znalazł vipowskie czerwone ogrodowe krzesełko! Mimo „luksusowego taboretu”, nie powtórzyłabym tego zwariowanego pomysłu. Końca nie widać, a chodzących straganów coraz więcej. Wyposażenie jakim nie powstydziłby się żaden polski kiosk. Nawet wypatrzyłam amerykańskie koperty, które zalały Polskę w zeszłym wieku.

Bandung, miejsce do którego zmierzałam było warte tych poświęceń. W okolicach można podziwiać dwa kratery wulkaniczne – Tangkuban Perahu oraz Kawah Putih, które zachwycają swoim widokiem. Dla miłośników delikatniejszych wrażeń i zapachów polecam plantacje herbaty w okolicach Puncak Pass.

Przyszedł czas na pożegnanie z Jawą, która zaskoczyła mnie swoim pięknem. Planowany tydzień pobytu przedłużył się o kolejne trzy tygodnie, a i tak z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to niewystarczająco…

Anna Kucharska

Autostopowiczka. Backpacker. Couchsurfer. Miłośniczka gór. Wciela w życie marzenia z pozoru trudne do realizacji. Ciekawa świata oraz szukająca przygód.

Komentarze: 2

Twoj starszy brat 27 stycznia 2010 o 16:02

Ale Ty jestes niegrzeczna! Policja? handel ludzmi za banany?

Powiem mamie, ze jezdzilas autostopem!

Odpowiedz

Sabina 5 stycznia 2016 o 21:16

Hej,
Widzę, że wpis sprzed wielu lat, ale..
Dawało radę autostopem przez Jawę?
Właśnie się wybieram i mamy dwa dni, żeby przejechać spory kawał i jakoś nie chce mi się zastanawiać w którym mieście uda się wsiąść w autobus po normalnej cenie, a w którym nie :)

Odpowiedz